Mam nadzieję, że uda się nam zachować to, co najlepsze, ale też wnieść do spółki nową wartość – mówi Wojciech Osadkowski, prezes firmy Osadkowski S.A w wywiadzie dla gazety Rzeczpospolitej.
Mam nadzieję, że uda się nam zachować to, co najlepsze, ale też wnieść do spółki nową wartość - mówi Wojciech Osadkowski, prezes firmy Osadkowski S.A w wywiadzie dla gazety Rzeczpospolitej.
Rzeczpospolita: Jakie były początki firmy?
Wojciech Osadkowski: Firma powstała 26 lat temu w Bierutowie. Początkowo, mieściła się w piwnicy naszego domu. Obecnie spółka zatrudnia blisko 500 pracowników, jest drugim co do wielkości dystrybutorem środków produkcji rolnej w Polsce i działa w całym kraju. Kompleksowo obsługujemy rolnictwo. Sprzedajemy środki ochrony roślin, nasiona, nawozy oraz skupujemy płody rolne. Sprzedajemy również maszyn rolnicze, środki produkcji zwierzęcej oraz usługi w zakresie ubezpieczeń i dotacji.
Jesteście laureatem Orłów Eksportu ,,Rzeczpospolitej" w kategorii ,,Najlepszy eksporter".
Zgadza się. Eksportujemy głównie płody rolne. Duża część towaru trafia na kołach za zachodnią granicę lub do portów, skąd wypływa w bardziej odległe części globu. Aby być atrakcyjnym partnerem dla rolnika, chcemy go wesprzeć w najważniejszym dla niego momencie - uzyskania najlepszej ceny za sprzedaż jego produktów. Koncentrujemy się jednak na rynku krajowym. Jednak istotne jest dla nas także poszukiwanie nowych partnerów za granicą.
Co wpłynęło na taki rozwój firmy?
Przede wszystkim zawdzięczamy to spójnemu i konsekwentnemu systemowi wartości. Mój ojciec od zawsze stawiał na jakość, rzetelność i budowanie partnerskich relacji w biznesie. Te wartości bardzo mocno utkwiły w kulturze organizacyjnej spółki i ukształtowały jej silną i rozpoznawalną na rynku markę.
W firmie Osadkowski doszło właśnie do sukcesji. Czy młode pokolenie ma podobny pomysł na biznes?
Wychowywaliśmy się na tym samym fundamencie, na którym zbudowana jest spółka. Wyznajemy ten sam system wartości, który ukonstytuował firmę. Chcemy zachować jej tożsamość. Z drugiej strony, dorastaliśmy w innych realiach, mamy różne doświadczenia oraz czekają nas odmienne wyzwania. Sposób działania, który był efektywny na etapie rozwoju spółki, niekoniecznie musi być skuteczny w fazie jej dojrzałości. Mam nadzieję, że uda się nam zachować to, co najlepsze, ale też wnieść do spółki nową wartość.
Jakie wyzwania stawia przed Wami rynek?
Mamy szczęście funkcjonować w branży, która dynamicznie się rozwija i ma dobre perspektywy w długim horyzoncie. Jednocześnie nasz rynek stał się na tyle atrakcyjny, że z coraz większą determinacją walczą o niego firmy zagraniczne, dysponujące dużym kapitałem i bardziej doświadczoną organizacją. Rośnie też presja ze strony rodzimych dystrybutorów. Wielu z nich zwiększyło swoje aspiracje, jeżeli chodzi o terytorialny zasięgu działania oraz świadczy usługi na coraz wyższym poziomie. Nasza branża w coraz większym tempie zaczyna przyswajać metody działania wypracowane w bardziej dojrzałych gałęziach gospodarki.
Czym chcecie się odróżnić od konkurencji?
Koncentrujemy się na zapewnieniu naszym klientom najwyższej jakość obsługi. Już od ponad 10 lat realizujemy dostawy środków ochrony roślin w ciągu 24 h od złożenia zamówienia, i to na terytorium całego kraju, informując wcześniej o konkretnej godzinie dostawy. Na tle rynku wyróżnia nas też silny dział doradztwa i rozwoju, który czuwa nad tym, aby oferowane przez nas technologie ochrony i nawożenia były maksymalnie efektywne.
Czy spadek cen surowców odbił się na kondycji polskiego rolnictwa?
Nie tylko polskiego. Kryzys na rynku surowców spowodował znaczące osłabienie kondycji producentów rolnych, a co za tym idzie, wszystkich podmiotów uczestniczących w łańcuchu produkcji. Niskie ceny skłaniają rolników do poszukiwania oszczędności, a to się przekłada na spadek popytu i spłaszczenie marż handlowych. Obecny rok jest bardzo wymagający. Spodziewamy się, że trend koncentracji wytyczony przez producentów środków ochrony roślin i nasion, obejmie również dystrybucję oraz samych rolników...
Czy planujecie wobec tego jakieś przejęcia?
Czas wydaje się idealny. Nie mogę jednak zdradzić naszych planów w tym zakresie.
Nadal czujecie związki z regionem, w którym firma się rozwijała?
Zdecydowanie tak. Jesteśmy beneficjentem środowiska, z którego wyrośliśmy. Staramy się wspierać lokalne instytucje, a także różnorodne inicjatywy w zakresie zdrowia, sportu i edukacji. Najbardziej zależy nam jednak na wspieraniu mieszkańców wsi, w tym zakresie fundujemy stypendia, współpracujemy z uczelniami oraz prowadzimy działalność edukacyjną.
Rafał Mierzejwski
publikacja: 30.09.2016
Wywiad dla gazety Rzeczpospolitej