Minęły 4 lata, odkąd w Unii Europejskiej obowiązuje okresowy zakaz stosowania niektórych substancji chemicznych. W praktyce objął on bowiem zaledwie kilka środków ochrony roślin, w istocie pozbawił możliwości wczesnej ochrony plantacji rzepaku przed niektórymi szkodnikami.
Zgodnie z art. 53 innego aktu (Rozporządzenie PEiR nr 1107/2009) państwa członkowskie UE mogły czasowo zezwolić na wprowadzenie do obrotu tych środków w celu ograniczonego i kontrolowanego stosowania. W 2016 r. z możliwości derogacji (uchylenia) tego zakazu skorzystały: Dania, Estonia, Finlandia, Litwa i Łotwa, a także Węgry. Polska, pomimo starań środowisk producenckich, nie zrobiła tego. Zgodnie z przyjętym planem w 2017 r. Unia Europejska przeanalizuje jego skutki i może cofnąć zakaz stosowania neonikotynoidów jako składników zapraw nasiennych przeciwko szkodnikom kilku istotnych upraw, w tym m.in. rzepaku ozimego. Od 1 grudnia 2013 r., na mocy Rozporządzenia Wykonawczego Komisji UE 485/2013, zawieszono w państwach członkowskich stosowanie związków z grupy neonikotynoidów: chlotianidyny, imidachloprydu i tiametoksamu jako substancji czynnych zapraw nasiennych.
Producenci rzepaku, pozbawieni zarówno dostępu do kompleksowo zaprawionego materiału siewnego, jak i możliwości zaprawienia go we własnym zakresie, próbowali różnych sposobów, by chronić swoje plantacje we wczesnych fazach wzrostu i rozwoju jesiennego. W pierwszym roku można było jeszcze zdobyć nasiona zaprawione przed wprowadzeniem zakazu, jednak w miarę upływu czasu było to już niemożliwe. W kolejnych sezonach utrzymanie uprawy rzepaku w dobrej kondycji w najbardziej wrażliwych stadiach wschodów oraz wczesnego wzrostu i rozwoju roślin jesienią stawało się coraz trudniejsze. Dotychczas dostępna była jedynie ochrona nalistna, po wschodach roślin, jednak wybór środków do zastosowania w tym okresie jest znikomy, a w przypadku niektórych szkodników, jak śmietka kapuściana, żaden. Nie ma bowiem w rejestrze ani jednego zoocydu, który można - zgodnie z etykietą stosowania - użyć przeciwko temu szkodnikowi.
Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Z roku na rok taki stan rzeczy powodował wzrost nasilenia występowania kilku najgroźniejszych szkodników, których populacje ograniczane były wcześniej za pomocą powszechnie stosowanych zapraw owadobójczych. Najbardziej dotkliwie odczuli to producenci rzepaku, którzy nie mogli stosować neonikotynoidów. W efekcie mają oni nie tylko niższe plony, ale pojawił się też problem nadmiernej chemizacji lub stosowania praktyk prawnie niedozwolonych. W Polsce od lat największym zagrożeniem wczesnojesiennych upraw rzepaku są dla liścieni i młodych liści pchełki (rzepakowa, czarna, falistosmuga, smużkowata), tantniś krzyżowiaczek oraz gnatarz rzepakowiec. Jeszcze większe zagrożenie stanowi śmietka kapuściana, której larwy w największym stopniu powodują uszkodzenie korzeni rzepaku ozimego w całej Polsce, a szczególnie w województwach: dolnośląskim, opolskim, zachodniopomorskim, wielkopolskim oraz na Warmii i Mazurach. Problemy te, choć stwierdzane od lat, nasiliły się zwłaszcza w obliczu zakazu stosowania zapraw nasiennych zawierających neonikotynoidy.
Jest jednak nadzieja na znaczne złagodzenie skutków unijnego ograniczenia stosowania neonikotynoidów jako substancji czynnych zapraw nasiennych. Tą szansą jest nowa(!) zaprawa do rzepaku - Lumiposa 625 FS będąca efektem prac badawczych firmy DuPont. Już w 2017 r. pozytywny finał procesu rejestracyjnego umożliwił producentom rzepaku w Polsce, jako pierwszym w Europie, dostęp do nasion z zaprawą owadobójczą nowej generacji. Jej substancja czynna - cyjanotraniliprol - należy do grupy 28 IRAC (modulatory receptora rianodyny RyR, przyczyniające się do zaburzenia funkcjonowania układu nerwowego i uszkodzenia mięśni, co powoduje natychmiastowe zaprzestanie żerowania oraz ograniczoną mobilność owada) i jest drugim dostępnym w Polsce związkiem z nowej grupy chemicznej antranilowych diamidów. Przynależność do unikatowej grupy chemicznej i brak stwierdzonej odporności krzyżowej z zoocydami należącymi do innych grup czynią tę substancję niezwykle cennym narzędziem w strategii zarządzania odpornością. Korzystny profil toksykologiczny oraz ekotoksykologiczny w połączeniu z profesjonalnym sposobem aplikacji sprawiają, że ryzyko dla człowieka podczas wszelkich czynności - od zaprawiania nasion począwszy, na ich wysiewie skończywszy - oraz dla zapylaczy jest znacznie poniżej ustalonych wartości granicznych.